- Hej słodka – rzekł chłopak, zrzucając z siebie kurtkę i siadając obok
mnie.
- Hej, jestem Trinity. Ty jesteś Justin, tak? – Mruknęłam najmniej
naturalnym głosem, na jaki było mnie stać, wpatrując się w ekran tak, aby nie
zobaczył mojej zaczerwienionej buzi.
- Tak, to ja. Mam zrobić swój profil w systemie czy jakkolwiek to się
nazywa? – Spytał.
- Um, tak, pewnie powinieneś. Wystarczy wpisać pierwsze litery imienia i
nazwiska i kliknąć enter. Powinno wyskoczyć ci powiadomienie, żebyś utworzył
swoje hasło.
Spojrzałam na jego ręce, kiedy uderzał palcami w przyciski na klawiaturze.
Nawet jego dłonie były seksowne!
- Hej! Nie patrz! Hasła są hasłami nie bez powodu! – Zachichotał.
- Przepraszam, nie patrzyłam. Byłam w swoim świecie – powiedziałam,
odwracając wzrok.
Minęło pół godziny lekcji, a my nie zamieniliśmy się ani jednym słowem.
Przez ostatnie piętnaście minut nie mogłam znieść tej niezręcznej ciszy ani
dłużej.
- Dlaczego nie pójdziesz usiąść z tymi dziewczynami? – Zwróciłam się w
stronę grupy panienek, które szeptały coś patrząc w naszym kierunku. –
Wyglądają na bardziej rozmowne, niż ja.
Justin odwrócił się, powodując pisk dziewczyn.
- Myślę, że wolę siedzieć tutaj. Nie chciałbym zostać zaśliniony, siedząc z
nimi. To znaczy, no spójrz! Na mój widok dostają ślinotoku. – Skrzywił się.
- Nie lubisz być w centrum uwagi?
- Nie. Uwielbiam, – mrugnął – ale nie w ten sposób. Wyglądają, jak
podekscytowane szczeniaczki.
Zaśmiałam się, słysząc jego komentarz, bo tak właśnie było. Musiałam szybko
wymyśleć jakiś inny temat do rozmowy, bo nie chciałam, żeby cisza znów nas
pochłonęła.
- Więc, um… Słyszałam, że zostałeś wykopany z poprzedniej szkoły za, hmm…
Niewłaściwe zachowanie z innymi uczniami na terenie szkoły? – Spytałam.
Co za beznadziejna próba
pociągnięcia rozmowy, Trinity.
- Tak, to prawda. Ale czekaj; jak się o tym dowiedziałaś? – Spojrzał na
mnie, unosząc brew.
- Wieści roznoszą się tutaj dosyć szybko. Usłyszałam rozmowę kilku osób. –
Skłamałam. Nie chciałam mówić przy nim o
Haven.
- Ach, tak. Mogłaś zapytać o wszystko, więc dlaczego spytałaś o to?
Kurcze, kurcze, kurcze.
- Myślę, że byłam po prostu ciekawa. Chciałam wiedzieć, czy to prawda. –
Zająknęłam się.
- Nie kłam. Też chciałabyś spróbować – mrugnął do mnie po raz drugi. Czy on
próbował mnie zabić?
- Nie! – Zawołałam, troszkę unosząc głos.
- Wiem, że to mój pierwszy dzień, ale jestem pewien, że znajdę dla ciebie
czas – napomknął i lekko mnie szturchnął.
Co za zarozumiały drań!
- Um, nie. Wszystko ze mną w porządku, Justin.
Gdyby nie fakt, że nie znałam go nawet jednej godziny, dałabym się namówić.
Po prostu nie mogłam. Zresztą on chyba tylko żartował. Nie ma szans, żebym
nawet ja zaliczała się do dziewcząt, które podrywa.
Dzwonek zadzwonił po raz drugi tego dnia, a ja spojrzałam w stronę drzwi,
aby zobaczyć Haven gapiącą się przez szybę. Oczywiście zauważyła Justina i
mogłam przysiąść, że jest zazdrosna o to, że będę siedzieć z nim na każdej
lekcji, widząc znaki, jakie pokazywała mi rękami.
Wyszłam z klasy, by z nią porozmawiać. Justin pomachał do mnie ręką, mówiąc
mi „do widzenia” i poszedł w swoją stronę.
- Trinity Carlson! Dlaczego nawet nie napisałaś, że siedzisz obok tego
przystojniaka? – Spytała.
- Przykro mi, byłam zbyt pochłonięta my- Nigdy nie dostałam szansy do
dokończenia tego zdania, bo oczywiście mi przerwała.
- To nie ma znaczenia, po prostu – o mój Boże – jaki on jest? Ładnie
pachnie? Powiedział ci o swojej ostatniej szkole? Ma dziewczynę? Powiedz mi,
powiedz mi, powiedz mi! – jej wysoki, piszczący głos zaczął mnie irytować.
- Cóż, wydaje się być miły. Nie bardzo zagłębiałam się w to, jak pachnie.
Spytałam go o szkołę, a on powiedział, że to prawda. – Nie wspominając już o
tym, co powiedział później. – Nie wiem o nim zbyt dużo, Jezu!
Jej oczy się powiększyły, a jej twarz zajęła się blaskiem.
- Myślę, że ma dziewczynę. Bo jak ktoś wyglądający, jak on, może być
singlem? Albo po prostu pieprzy wszystkich dookoła. Może szuka jakiejś
dziewczyny, żeby ją przelecieć? – powiedziała, rzeczywiście będąc bardziej
poważna, niż kiedykolwiek.
- Nie mam pojęcia, Haven. Powinnaś spróbować się trochę uspokoić. Nie
jestem pewna, czy kręci go to, że dziewczyny robią takie wielkie zamieszanie
wokół jego osoby. – Powiedziałam, zajmując miejsce obok niej w następnej
klasie.
- Żartujesz, prawda? Oczywiście, że to kocha! Chłopak wie, że może mieć
każdą dziewczynę, dlatego kocha tego każdą sekundę – zaśmiała się.
Nie widziałam Justina przez resztę dnia. Dostałam wiadomość od mamy,
mówiącą, że czeka na zewnątrz w swoim Range
Roverze i mam się pospieszyć. Haven błagała mnie, żebym najpierw poszła z nią
na przystanek, więc z nią poszłam.
Po dziesięciu minutach wsiadłam do samochodu, widząc moją mamę, która
wyglądała na wściekłą.
- Gdzieś ty była? Napisałam ci, że masz się pospieszyć, a potem widziałam
cię idącą z Haven w stronę przystanku! – Krzyknęła.
- Przepraszam, po prostu poprosiła mnie, żebym poszła z nią i poczekała na
jej autobus. To nie trwało zbyt długo. – Wytłumaczyłam.
- Potrzebowałam cię tu natychmiast! Mam tyle rzeczy do zrobienia, Trinity!
Trzeba było przyjść tu od razu, zamiast iść z nią. – Słowo „nią” na jej języku zabrzmiało, jak trucizna.
- Powiedziałam, że jest mi przykro! – Ton mojego głosu zmienił się na nieco
ostrzejszy, niż się tego spodziewałam.
- Ta dziewczyna ma zbyt duży wpływ na ciebie. Cokolwiek by nie powiedziała,
ty wykonasz jej każde polecenie. Ma cię jak psa na smyczy! – moja mama
splunęła.
- Ona jest moją najlepszą przyjaciółką! Robimy wszystko razem i nie, mylisz
się, nie robię wszystkiego, co mi każe! – Natychmiast pożałowałam swoich słów,
ponieważ wiedziałam, że zamierza poprosić mnie o przykład.
- To o wiele więcej niż przyjaźń. Ona trzyma sznurki, a ty jesteś
marionetką. Kontroluje każdy twój ruch!
Powiedz mi, kiedy nie zrobiłaś czegoś, o co cię poprosiła?
Wiedziałam, że to nadejdzie.
Milczałam. Moja mama miała rację, ale nie było mowy o tym, żebym dała za
wygraną.
- No właśnie! Powinnaś zacząć jej się stawiać. Widziałam ilość łez, które przez
nią wylałaś i słyszałam rzeczy, które o tobie mówi. To zabija mnie od środka –
jej głos stał się trochę spokojniejszy.
Patrzyłam przez szybę samochodu, walcząc ze sobą, żeby się nie rozpłakać,
bo to mogłoby dziesięć razy bardziej pogorszyć sytuację. Nienawidziłam tego,
jak bardzo to, co przed chwilą powiedziała, było prawdą, ale Haven była moja
najlepszą przyjaciółką.
Samochód zatrzymał się przed naszym domem, a ja odpięłam pas.
- Mam kilka miejsc, które muszę odwiedzić, ale nie zamierzam wracać późno.
– Powiedziała. – Jeśli będziesz głodna, w lodówka jest pełna, a jeśli chcesz
zamówić sobie coś na wynos, to pieniądze leżą na stole. Kocham cię, do
zobaczenia później, skarbie!
Wyskoczyłam z samochodu, pomachałam jej szybko i wbiegłam do ogrodu. Wyciągnęłam
klucze z kieszeni i otworzyłam drzwi, zostawiając moje buty w przejściu. Zaletą
bycia jedynaczką było to, że kiedy nie było mojej mamy, a nie było jej przez
prawie cały czas, mogłam włączać jakąkolwiek muzykę bym chciała, tak głośno,
jakbym chciała, jeść cokolwiek bym chciała i właściwie robić wszystko, co bym
chciała.
Nasz dom był duży, co bardzo mi się podobało. Pobiegłam na górne piętro,
które należało tylko do mnie i otworzyłam drzwi na balkon. Powietrze było
ciepłe, a słońce zaczynało prażyć. Zmieniłam jeansy na krótkie szorty, a włosy
związałam w wysoki koński ogon. Odłożyłam mojego McBooka na komodzie i poszłam
coś zjeść.
Kiedy weszłam do kuchni, reflektory podłogowe oświetliły się, co sprawiało,
że czułam się, jakbym szła po czerwonym dywanie. Nie ważne, ile razy to robiłam;
to zawsze sprawiało mi radość. Chwyciłam za szklankę i umieściłam ją na barze
śniadaniowym. Spojrzałam do lodówki, by zobaczyć, co mamy do picia. Cola,
mleko, sok pomarańczowy, wódka – to sprawiło, że moje oczy zaświeciły. Jedyną
rzeczą, jaką kochałam w mojej mamie to fakt, że nigdy nie sprawdzała tego, co
piję. Trzy czwarte szklanki wypełniłam colą, a resztę wódką.
Wróciłam do pokoju i wolną ręką złapałam za komputer. Usiadłam na jedwabnym
nakryciu mojego łóżka. Zalogowałam się na facebooka, popijając drinka, które
przyprawiało moje gardło o mrowienie.
Czerwone zawiadomienie nagle pojawiło się na ekranie, więc od razu w nie
kliknęłam i o mało nie wyplułam drinka.
Justin Bieber chce dołączyć do grona
twoich znajomych – Potwierdź lub odrzuć.
Patrzyłam w ekran z zachwytem. Pamiętał o mnie. Zazwyczaj każdy zapomina o
mnie po pięciu minutach, bo nie jestem nikim specjalnym i nie mam żadnej cechy,
jaką warto u mnie zapamiętać. Kliknęłam przycisk Potwierdź i po prostu siedziałam,
mając latające motyle w brzuchu. Następne, co zapamiętałam, to powiadomienie o
nowej wiadomości.
Justin Bieber: Witaj znowu ;)
Tu Justin ze szkoły
Trinity Carlson: Wiem,
głupku. Jak leci?
Justin Bieber: Nie jestem głupkiem!
Ja dopiero wróciłem. Jak u ciebie?
Trinity Carlson: Siedzę w swoim
pokoju. Nic lepszego nie mam do roboty.
Justin Bieber: Mogłabyś zrobić coś
ze mną ;)
Trinity Carlson: Justin!!
Justin Bieber: Co? Wiesz, że tego chcesz ;)
Trinity Carlson: Nie ważne. Muszę
lecieć, do zobaczenia jutro w szkole :)
Justin Bieber: Pa kochanie, do
zobaczenia :)
Czy ja właśnie flirtowałam z Justinem Bieberem? Czy ja z nim tak po prostu flirtowałam? Nie mogłam prowadzić konwersacji ani chwili dłużej.
„Kochanie”, nazwał mnie kochanie... Moje serce trzepotało, jak powtarzałam
sobie to słowo w kółko w mojej głowie. Znam tego chłopaka tylko jeden dzień i
prawdopodobnie tylko się wygłupiał, ale poczułam się bardziej atrakcyjna niż
ktokolwiek inny, w moim całym siedemnastoletnim życiu.
*
Yayyyyyyyyyyyy........... Laura pędzi z rozdziałami, a ja nie miałam przez weekend komputera i dopiero tłumaczę piąty ;_; INFORMUJĘ TUTAJ.